Jak wykończyć dom, żeby nie wykończyć siebie?
Mam dylemat który należy bezzwłocznie rozwiązać...
wiadomo, że nie oszczędza się na ekipach... bo oszczędzanie wyszło mi tak, że
jestem kilkanaście tysięcy w plecy..
ale nie o to pytam...
jak wykańczać dom?:
1. Kupujemy rzeczy ładne i niedrogie.. np. kibelek za 200-500 zł, umywalka za
200, płytki za 30 i 60 (znalazłam ładne), farba duluxa... tanie drzwi
wewnętrzne... dzięki takim cenom zrobilibyśmy praktycznie wszystko w domu
oprócz mebli... do tego wzięlibyśmy na kilka rat kuchnię w ikei i można się
wprowadzać...
2. Kupujemy rzeczy ładne i droższe, takie które zawsze chciałam mieć... np.
kibelek za 1200, umywalka za 800, prysznic za 4000, płytki za 100 farba
beckers lub tikurilla... ale... wtedy zrobimy tylko łazienkę na dole (górna
zostanie nietknięta poza rozprowadzonymi instalacjami), nie będą też skończone
pokoje na górze, więc w sumie da się korzystać tylko z dołu, i nie będzie
drzwi wewnętrznych...
mamy określona sumę pieniędzy z kredytu i nic więcej, nie damy rady dobrać
kredytu ani wziąć drugiego bo nie będziemy w stanie go spłacić.. i nie wiem
czy zaczynać w ograniczonej i niedorobionej przestrzeni a potem baaardzo
powoli wykańczać, ale tak jak się marzy... czy zrobić wszystko taniej i móc
korzystać z domu... spłacać raty bez kombinowania żeby każdy grosz odkładać na
coś czego brakuje...
co byście zrobiły na moim miejscu?
dodam tylko że nigdy nie miałam nawet tej tańszej opcji więc nie ma tak że
pewien standard będzie dla mnie za niski... po prostu będzie inaczej, może
mniej wymarzono, ale nie będę wymiotować na widok tych tańszych płytek i
elementów wyposażenia...